Triumf w Taça da Liga był praktycznie jedyną okazją dla Orłów na wywalczenie w tym sezonie tytułu, bo trudno wierzyć w triumf w LM. Z Pucharu Portugalii odpadli po laniu z FC Porto, a w lidze też mają sporą stratę do Smoków i Lwów.
Trener Benfiki Nélson Verissimo nie mógł skorzystać z Otamendiego i Darwina Nuneza, którzy wyjechali na zgrupowania swoich reprezentacji oraz Rafy Silvy zakażonego covid-19. Sporting również z powodów reprezentacyjnych nie mógł skorzystać z Coatesa.
Sporting od początku dominował, co miało przełożenie na posiadanie piłki (64% w pierwszej połowie), ale do przerwy to Orły były zdecydowanie groźniejsze pod bramką rywali. W 22. minucie Benfica przeprowadziła akcję lewą stroną, Grimaldo podał do Evertona, ten wbiegł w pole karne, zwodem oszukał Neto i trafił potężnym strzałem pod poprzeczkę do siatki.
Po przerwie przewaga Lwów jeszcze wzrosła i szybko udało im się wyrównać. W 49. minucie po dośrodkowaniu piłki z rzutu rożnego najwyżej wyskoczył Goncalo Inacio i był remis. W 73. minucie Orły uratowała jeszcze poprzeczka po strzale Paulinho. Niestety 78. minucie Porro obsłużył kapitalny długim podaniem Pablo Sarabię. Hiszpan wyprzedził ociężałych defensorów Benfiki i będąc sam na sam nie dał szans Vlachodimosowi.
W końcówce Orły usilnie próbowały doprowadzić do remisu i rzutów karnych. Niestety ich jedynym sposobem były wrzutki w pole karne, z którymi dobrze radzili sobie obrońcy Lwów.
Trzeba brutalnie przyznać, że to spotkanie pokazało iż w tej chwili Benfice sporo brakuje do Sportingu i FC Porto. Bilans spotkań z tym duetem w tym sezonie to 4 mecze i 4 porażki.
SL Benfica vs Sporting CP - 1:2 (1:0)
1:0 Evertoan (22')
1:1 Goncalo Inacio (49')
1:2 Pablo Sarabia (78')
Składy i reszta statystyk tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz